Translate

wtorek, 27 sierpnia 2019

Beskid Niski, ale nie łatwy - czyli zdobywamy Lackową - KGP

Ostatnio jakoś dziwnym trafem często spotykamy policję na drodze. Jadą za nami, parkują w pobliżu, albo patrolują okolicę. Ale o dziwo nie spotkaliśmy ich na Lackowej a to ponoć góra policyjna! Co ma wspólnego z policją? Jak się okazuje niewiele. Jej wysokość to 997 m. n.p.m. W sumie metr więcej i mogłaby być górą strażacką. W zasadzie jedynym powodem dla którego postanowiliśmy się na nią wybrać jest nasz aktualny cel- zdobycie Korony Gór Polski.  Tym razem jednak w wyprawie wzięło udział więcej czworonożnych. Towarzyszył nam bowiem piesek imieniem Bartuś.
Rozpoczęliśmy wędrówkę z miejscowości Izby. Dojechaliśmy na początku do szlaku konnego z drogowskazem na Tylicz. Miejscowi powiedzieli nam, że można podjechać jeszcze kawałek i tam zostawić samochód. Udało się nam zaparkować bardzo blisko szlaku. Wejście na szlak jest nieco ukryte w krzakach - trzeba pójść końską drogą dalej prosto i po kilkudziesięciu metrach napotykamy na oznaczenia czerwonego szlaku i tabliczkę z kierunkowskazem na Lackową. 
Początkowo szlak przebiega łagodnie, by po pewnym momencie ukazać dwa dość strome podejścia. 
Wtedy nam się wydawało, że to stromo. Jednak to co zobaczyłyśmy dalej sprawiło, że teraz uważamy, że były one całkiem przyzwoite. Doszłyśmy do tak zwanej ściany płaczu. Najbardziej stromego odcinka na naszej dotychczasowej koronowej karierze. Oczywiście Bartuś w tym momencie wykazał się umiejętnościami, których nie powstydziła się żadna kozica górska i skacząc zgrabnie z kamienia na kamień zerkał w dół, jakby pytając: a wy idziecie czy nie? Szliśmy a raczej leźliśmy żółwim tempem. Co więcej! Na tym odcinku dwunożne zniknęły! Wzięły przykład z reszty ekipy i przemierzyły ten fragment na czterech zarówno w górę jak i w dół.
 
 
  
Po słynnej - już rozumiemy dlaczego - ścianie płaczu pojawia się wypłaszczenie. Do szczytu już niedaleko. Po pewnym czasie po naszej prawej stronie pojawia się niewielki prześwit a przez niego widok na słowacką część. Niestety na zdjęciach nie udało nam się tego pokazać. Chcecie zobaczyć? Wdrapcie się!
 
Na szczycie zrobiliśmy pieczątki i obowiązkowe zdjęcia!

 
 
Wróciliśmy oczywiście tą samą drogą. Po drodze jednak wykonaliśmy pewną misję - nazbieraliśmy jeżyn! Co się pokłuliśmy to nasze, ale za to teraz tatusiowej spiżarni dojrzewa ratafia jeżynowa.Kto wie, może kiedyś Was poczęstujemy?

 Ps. Nasza kozica górska zamieniła się chyba w niedźwiedzia bo w drodze powrotnej zaczęła chrapać!

Informacje praktyczne:
- Zachodni stok jest rzeczywiście stromy - polecamy ubrać solidne buty i spodnie, których nie żal wybrudzić.
- Na całym szlaku nie było zasięgu.
- Na obiad warto podjechać do Wysowej Zdroju.My byliśmy w Gościnnej Chacie i dobrze wspominamy tą wizytę - nie było problemu z pieskiem na terenie restauracji. Jedliśmy na tarasie na zewnąrz więc nie wiemy jak wygląda ewentualne wejście do środka z pupilem.
- Beskid Niski to miejsce dawniej zamieszkiwane przez Łemków. Można spotkać tu wiele kapliczek oraz drewnianych cerkiewek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz