Na szczęście zaraz po
zejściu ze statku zza chmur wyjrzało słońce! Tak się ucieszyłem, że od razu
pobiegłem na plażę, podobno są tam 3 bardzo piękne piaszczyste plaże, ale
miałem pecha. Dwie z nich były zamknięte z powodu budowy hoteli, a jak tylko
dokopałem się to tej trzeciej, to zaraz mnie wygonili bo znalazłem się pośrodku
placu budowy i to takiej konkretnej kreciej roboty. Ale udało mi się pstryknąć
jedno zdjęcie!
No nic, zawsze pozostał
mi spacer po wybrzeżu i wzgórze, znane jako Cannon Fort. Oprócz tego, ze
znajdują się tam stare bunkry, miejsce załadunku dział wraz z manekinami
ludzkich rozmiarów i lądowisko helikopterów (wszystko pozostałości po
Japończykach z czasów II wojny światowej) to jest to magiczne miejsce, z
którego można podziwiać zachód słońca nad całą szerokością zatoki. No dobra,
trochę mi się zrobiło nieciekawie jak biegnąc wesoło przez tunel wylazłem na
tyły tych facetów:
Zachodu słońca nie było
jakoś za to wiało całkiem zdrowo i musiałem się schować w chuście Kat, żeby mnie
nie zwiało.
Kolejnego dnia miałem w
planie rejs po zatoce i cały czas marzyłem o tym, żeby zamiast krecikiem, być foką
i nie czuć zimnego wiatru. Jak tylko wypłynęliśmy na morze to co rusz ukazywały
mi się przepiękne wapienne słupy o przeróżnych kształtach porośnięte zieloną
roślinnością. Zatoka składa się z około 1900 wysepek rozsianych po morzu.
Gdzieniegdzie w skupiskach widać unoszące farmy rybne, które można łatwo poznać
- jest to mały domek na wodzie otoczony zielonymi sieciami wędkarskimi.
Odwiedziłem również Wyspę
Małp, gdzie przebiegłe stworzonka co krok nagabywały turystów o jedzenie.
Zdobyłem również dość stromy szczyt wyspy, gdzie wszyscy po kolei robili sobie
zdjęcia, zachwyceni widokami dookoła. I tam niespodzianka! Spotkałem Mathilde -
podróżniczkę z Francji, którą poznałem poprzedniego wieczora i powiem wam, to
się nazywa spotkanie na szczycie!
Podobno Halong Bay
służyła jako prototyp scenerii filmu King Kong, a ja cały cas się
zastanawiałem, jak to było z tym lądowaniem smoka (tak nazywa się zatoka), bo
smoki to chyba były o wiele większe od krecików, no i nie wiem za bardzo gdzie
by taki smok miał wylądować żeby się nie posiniaczył o te wystające skały...
Dalej jeszcze miałem w
planach kajaki i nawet wpłynąłem do jaskini! No wiecie, ja lubię takie tunelowe
klimaty! Po drodze zdziwiłem się niemało, kiedy to zobaczyłem, ze ludzie skaczą
zza przycumowanych łodzi do wody! Oni chyba mają coś z foki, albo raczej James’a
Bonda, bo tam również kręcili kilka scen tego filmu.
Ogólnie wyspa Cat Ba jest
bardzo dobrym miejsce na odpoczynek od miast. Życie toczy się tam jakby wolniej
i jeśli nie przeszkadza wam zapach ryb dolatujący waszego nosa co jakiś czas,
to warto tam posiedzieć kilka dni i się zrelaksować wśród przyrody, tylko
wcześniej upewnicie się, ze temperatura wody wam odpowiada i plaże są dostępne!