Translate

poniedziałek, 24 grudnia 2018

Świątecznie

Dziś szczególny dzień w roku. Dlatego będzie szczególny post. Nie będzie opisu miejsc - tylko kilka zdjęć z bożonarodzeniowego jarmarku na rynku we Wrocławiu. I będą życzenia. Życzenia radosnych, spokojnych, pełnych rodzinnego ciepła świąt Bożego Narodzenia! 


 
 
 
 
Na koniec ciekawostka. Ja podróżuję, niektórzy wiszą na choince :)

wtorek, 11 grudnia 2018

Kowno

Ostatnim miejscem, do którego zawitałem na Litwie było Kowno.Najpierw powitał nas tuż obok parkingu ciekawy mural. Nie mogłem się oprzeć :) Pierwszym miejscem, w które trafiliśmy były ruiny XIV-wiecznego zamku w Kownie. Z pierwotnego zamku zachowały się fragmenty murów i fosy, basteja oraz dwie baszty. Został on odrestaurowany w XX wieku.
 
 
 Niedaleko zamku znajduje się Kościół świętego Jerzego.
Obok znajduje się dom pielgrzyma - niezbyt zadbany moim skromnym zdaniem. Niemal po drugiej stronie ulicy jednak możemy zobaczyć już dużo bardziej zadbany budynek - seminarium duchownego w Kownie.
W ogóle na Litwie często to widziałem - obok siebie zadbane i zniszczone budynki. Wiem, że nie tylko tam tak jest, ale mocno rzuciło mi się to w oczy. Ale rzuciła mi się też w oczy sztuka uliczna. Takie oto dziwadła można oglądać na rynku.
 
 
Na rynku znajduje się bardzo ładny ratusz, ale również możemy tu znaleźć kolejne miejsca związane z Adamem Mickiewiczem. Na jednym z budynków przy Placu Ratuszowym znajdziemy tablicę upamiętniającą czas, gdy Mickiewicz uczył w kowneńskiej szkole.  Po lewej tabliczki znajduje się wąska uliczka - T. Daugirdo. Warto przejść nią i na końcu spojrzeć za siebie i z tej perspektywy zobaczyć ratusz. Bardzo mi się ta perspektywa spodobała. 

 
 
 
Na drugim końcu tej uliczki możemy znaleźć Niemen. A kto nie lubi spacerów nad wodą?
 
 W pobliżu rzeki stoi również piękny gotycki Kościół Wniebowzięcia NMP.
 
 
Z niego z kolei mamy przysłowiowy rzut beretem do Domu Perkuna - kupieckiej kamienicy zbudowanej na początku XVI w.
Idąc dalej znów znaleźliśmy się na placu ratuszowym. Zrobiliśmy kilka zdjęć i odpoczęliśmy w cieniu drzew.
Później wybraliśmy się w pobliże Katedry. Zwiedziliśmy także jej wnętrze, a potem udaliśmy się na spacer ulicą Wileńską, gdzie po krótkiej chwili odpoczynku udaliśmy się w drogę powrotną do Polski.

Kowno jest dużo mniejsze od Wilna - wszystko jest tam blisko siebie, dlatego takie pobieżne zwiedzenie go nie zajmuje wiele czasu. My ograniczyliśmy się do spacerów jego ulicami. Na terenie Kowna znajduje się kilka muzeum. Ostatnio przeczytałem, że jest tam muzeum... diabłów. Ot taka ciekawostka sztuki ludowej. Poza tym jest piękny kościół garnizonowy, do którego z powodu braku czasu nie udało nam się dotrzeć. 

To już ostatni wpis o naszej majówce na Litwie. To były miłe dni, choć muszę przyznać, że długa jazda autokarem z Polski była dość męcząca. Kilka miejsc było dla mnie zaskoczeniem. Największe wrażenie zrobiły na mnie Zamek w Trokach, a w Wilnie największymi niespodziankami były Cerkiew św. Ducha i Kościół św. Piotra i Pawła.  Ostra Brama nie zrobiła efektu wow pod względem jej wyglądu. Tam można było z kolei poczuć niezwykłą atmosferę. Podobnie na cmentarzu na Rossie. 
W drodze powrotnej do Polski zatrzymaliśmy się też na zakupach, gdzie każdy mógł kupić pamiątki spożywcze lub w formie lokalnego alkoholu - ja zabrałem pudełeczko z małymi, degustacyjnymi buteleczkami miodu pitnego i słynne litewski kibiny. Zdjęcia pierwszego nie posiadam. Drugie prezentuje się następująco :)

niedziela, 9 grudnia 2018

Wilno

Kolejnym naszym punktem zwiedzania było Wilno. Zaczęliśmy zwiedzanie od cmentarza na Rossie, ponieważ logistycznie było to wygodne - jest nieco oddalony od centrum Wilna i od razu po przyjeździe udaliśmy się w kierunku nekropolii. Jest to zabytkowy cmentarz i ważny dla Polaków. W wojskowej części cmentarza umieszczony jest grób Marii Piłsudskiej, matki Józefa Piłsudskiego. W grobie spoczywa także serce  marszałka. Na cmentarzu jest wiele polskich grobów. Nekropolia sama w sobie ma niezwykły klimat. Może jestem dziwny, ale lubię takie cmentarze. Jest w nich coś uspakajającego... A mnogość pięknych rzeźb na cmentarzu sprawia, że trudno wybrać dwa zdjęcia. Wrzucam więc nieco więcej.
 
 
 
 

 
 
 
 
Pozostałą część Wilna zwiedzaliśmy już kolejnego dnia. 
Oczywiście najpierw udaliśmy się do Ostrej Bramy, która jest chyba najsłynniejszym miejscem w Wilnie. W kaplicy umieszczonej na bramie znajduje się słynący cudami obraz Matki Boskiej Miłosiernej. Podobno obraz został wyniesiony z pożaru kaplic przez jednego z zakonników. Co się bardzo rzuca w oczy - szacunek mieszkańców Wilna do tego miejsca. Wiele osób, które przechodzi w stronę Starego Miasta przez bramę odwraca się, czyni znak krzyża, czy nawet przyklęka na chwilę.
 
Chwilę później spacerowaliśmy już po Wilnie.Moje pierwsze spostrzeżenia - w Wilnie zwiedza się głównie miejsca sakralne, albo związane z Mickiewiczem. Ale po kolei. 
W stolicy Litwy nie brakuje urokliwych kościołów i cerkwi. Architektura sakralna jest tu bardzo widoczna. Już sama Ostra Brama jest w zasadzie kaplicą. Niedaleko niej znajduje się Kościół Świętej Teresy.Nie zwiedzaliśmy go, ale wyglądał z zewnątrz całkiem ładnie.
Tuż za nim znajduje się cerkiew św. Ducha. I muszę przyznać, że to było jedno z miejsc, które zrobiło na mnie duże wrażenie i które zapamiętam na długo. Zwiedzaliśmy tą cerkiew, gdy trwało nabożeństwo. Trochę czułem się jak intruz, czułem, że nie powinienem tam być i przeszkadzać podczas modlitwy. Jednak chóralne śpiewy, wszechobecne świece sprawiły, że poczułem bardzo wyraźnie klimat tego miejsca. Zauroczyło mnie. Udało mi się dyskretnie zrobić kilka zdjęć wewnątrz.
 
 
 
 
Pod tym brązowym drewnianym baldachimem znajdują się zabalsamowane zwłoki trzech świętych prawosławnych – Jana, Eustachego i Antoniusza.
Tu jednak przejdziemy od spraw duchowych do nieco bardziej przyziemnych. A mianowicie... toaleta. To był mój debiut! Tak, tak! Po raz pierwszy natknąłem się na kucany kibelek. Wiem, że na wschodzie często można spotkać takie toalety, ale mimo wszystko wiedzieć, a korzystać to dwie różne sprawy. Pierwszy toaletowy szok kulturowy zaliczony! Wybaczcie, musiałem to uwiecznić. Zaznaczę tylko, że większość toalet na Litwie była jednak standardowa - z mojego przynajmniej punktu widzenia.
Teraz na chwilę oderwiemy się od kościołów i cerkwi. Drugim, często przewijającym się podczas zwiedzania Wilna wątkiem są miejsca związane z Adam Mickiewiczem. Kolejne miejsce, które odwiedziliśmy było miejscem uwięzienia poety - dawny klasztor Bazylianów. Obecnie w budynku jest hotel. Obok znajduje się symboliczna cela Konrada.

 
  
 
Powyżej oprócz klasztoru Bazylianów, można zobaczyć Cerkiew Św Trójcy. Co mnie uderzyło w Wilnie i chyba w ogóle na Litwie. Współistnienie bardzo blisko siebie miejsc pięknych, kunsztownie ozdobionych oraz tych może nie tyle brzydkich, co zaniedbanych, wymagających sporej renowacji. W zasadzie powyższe zdjęcia dobrze to obrazują - piękna brama do kompleksu a zaraz za nią odrapane mury. Zadbany budynek dawnego klasztoru, w którym znajduje się hotel, a obok niszczejąca cerkiew.
Następnym punktem na mapie naszego spaceru po Wilnie był, a jakże, kolejny kościół, tym razem pod wezwaniem świętego Kazimierza. Muszę powiedzieć, że jest ciekawy. Utkwił mi w pamięci ze względu na wykończenie kopuły w kształcie korony.  Nie widać tego, gdy stoi się przy samym kościele, poniżej zdjęcia zza dachów innych budynków. W środku też zdobiłem zdjęcie. A jakże.
 
 
 A tak wyglądają wileńskie uliczki, którymi udaliśmy się dalej.
 
 
Dotarliśmy w ten sposób do Ulicy Literackiej. Przy tej ulicy przez jakiś czas mieszkał Adam Mickiewicz. Zresztą musiał się często chłopak przeprowadzać, bo takich miejsc, w których pomieszkiwał jest na Litwie więcej. Wracając jednak do uliczki, to słynie ona z tego, że na murze wzdłuż ulicy umieszczone są małe, ceramiczne tabliczki upamiętniające różnych poetów, czy pisarzy. Oczywiście Adama Mickiewicza nie mogło pośród nich zabraknąć. Ale i Juliusz Słowacki swą tabliczkę tu ma. A co ma być gorszy?
 
Tą "Aleją Gwiazd" dotarliśmy w pobliże kościoła świętej Anny. Muszę przyznać, że fasada świątyni robi wrażenie. Bardzo lubię gotyckie, strzeliste budowle, a ta wygląda naprawdę spektakularnie.
 
 Wnętrze kościoła nazwałbym raczej przeciętnym, w odróżnieniu od fasady. Ciekawe rzeczy można natomiast znaleźć na drzewach, przed wejściem do świątyni.
 
 Kolejnym miejscem, które zobaczyłem w Wilnie było muzeum Adama Mickiewicza. Znajduje się w domu, w którym mieszkał. Chyba muszę policzyć ile on tych domów miał. W tym domu można zobaczyć jego rzeczy osobiste, cz rękopisy. Miejsce ma swój urok, ale szczerze mówiąc nie zrobiło na mnie ogromnego wrażenia - może to dlatego, że nie czuję szczególnej więzi z Mickiewiczem. Osoby, które są bardziej zainteresowane życiem poety na pewno to muzeum się spodoba.
 
 
 
 
 
 Kolejne miejsce na naszej mapie to zaułki Wilna i dom, w którym mieszkał inny polski wieszcz - Juliusz Słowacki. Upamiętnia to tabliczka i popiersie poety wmurowane w budynek.
 
 
Podczas zwiedzania Wilna w zasadzie oglądamy na zmianę miejsca związane z polskimi poetami i te związane z religią. Po domu Słowackiego zobaczyliśmy miejsce, w którym znajduje się oryginał obrazu Jezusa Miłosiernego. Warto zaznaczyć, że w Polsce znana jest jego późniejsza wersja - namalowana w 1944r. Ten, który znajduje się w Wilnie został namalowany w 1934r. - w obecności świętej Faustyny.
 
 Niedaleko Sanktuarium Miłosierdzia Bożego znajduje się Uniwersytet Wileński. Oczywiście z Uniwersytetem związani są Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki, ale też Jan i Jędrzej Śniadeccy.
 
 
Niedaleko uniwersytetu znalazłem taką oto gigantyczną robótkę w barwach narodowych Litwy. Muszę przyznać, że przypadła mi do gustu.
 Tego dnia zwiedziliśmy jeszcze katedrę wileńską.
 
 Z placu przy katedrze widoczne jest Góra Trzech Krzyży - miejsce, z którego można zobaczyć panoramę Wilna. Jednak tam udamy się dopiero kolejnego dnia. Oczywiście zwiedziliśmy także wnętrze katedry.
 
 
 
 
 
 
 
Na placu katedralnym znajduje się płyta chodnikowa z napisem "stebuklas" co oznacza cud. Według legendy jeżeli na nim staniesz, pomyślisz życzenie i obrócisz się o 360 stopni - to życzenie się spełni. Słyszałem też wersję o trzech takich obrotach. Na wszelki wypadek tak zrobiłem.
 
W Wilnie tego dnia zakończyliśmy dzień wieczornym spacerem na lody. Poniżej obrazki ze spaceru.
 
 
 
 
 
 
 
To był jak widać bardzo długi dzień. Udało nam się zwiedzić bardzo dużo miejsc. Ale to jeszcze nie był koniec. Kolejnego dnia zobaczyliśmy jeszcze kościół św. Piotra i Pawła. I to jest miejsce, które zdecydowanie robi wrażenie. Z zewnątrz nie, ale wnętrze kościoła jest jednym z najpiękniejszych jakie do tej pory widziałem. Całe w bieli i w płaskorzeźbach. Zobaczcie sami.
 
 
 
 
 Z pozdrowieniami dla starszego brata a szczególnie jego dwunożnej - słoń!
 
 
 
Na powyższej płaskorzeźbie są węże i ptaki. Czego widzisz więcej? Ptaków? Więcej w Tobie dobra niż zła. Węży? Szybko się zmień, bo jak przyjdzie ta biała dama to będzie źle!
Ostatnie spojrzenie na Wilno miało miejsce na Górze Trzech Krzyży - a w zasadzie na wzgórzu - bo na Litwie nie ma gór! Ta "góra" ma zaledwie 112 m. n.p.m.  Według legendy na Górze Łysej śmiercią męczeńską zginęło siedmiu franciszkanów, czterech strącono do Wilejki, a trzy Krzyże z ciałami męczenników ustawiono na górze.Krzyże zostały zniszczone w 1950r. W 1989 r. zostały jednak odbudowane jako pomnik ofiar stalinizmu na Litwie.
 
 

 
 
Tego dnia czekało nas jeszcze Kowno, ale o nim w następnej notce. Trzymajcie się ciepło w te grudniowe, chłodne dni!

Warto wiedzieć: 
  • Wstęp na cmentarz na Rossie jest bezpłatny, miejsce jest oddalone o ok 1,5 km od Ostrej Bramy - można dojechać komunikacją miejską. Szczegółowo nie pomogę - przemieszczałem się autokarem. 
  • Cena biletu do muzeum Adama Mickiewicza to ok 1,50 Euro.
  • W Wilnie sporo jest osób mówiących po polsku.Można również uczestniczyć we mszy świętej odprawianej po polsku.  
  • Na Litwie alkohol w sklepach kupisz tylko do godziny 20.00 a w niedziele do godziny 15.00!  Później ewentualnie trzeba wyjść na piwo do baru.