Translate

czwartek, 26 marca 2020

Wuhan - ja byłem tam pierwszy!


Jeszcze niespełna rok temu nikt nie wiedział gdzie jest Wuhan. A ja tam wtedy mieszkałem. Teraz już niemal wszyscy znają Wuhan, a ja już tam nie mieszkam, ale i tak mogę wam poopowiadać o miejscach wartych zwiedzania w tym ogromnym mieście.
Wuhan to stolica prowincji Hubei. Miasto liczy około 11 milionów mieszkańców, czyli prawie 1/3 populacji Polski. Podzielone jest na 3 główne rejony. Zwiedzanie zacznę może od Wuchang, ponieważ właśnie tam mieszkałem, pracowałem i najczęściej balowałem. Dla tych, co wysiadają na dworcu kolejowym lub autobusowym, polecam udać się na kawkę i ciasteczko na najstarszą ulicę w mieście, TanHuaLin. Jeśli lubicie klimaty małych kawiarenek z duszą (a niektóre z kotami), niecodziennym wystrojem wnętrz i domowymi wypiekami to pewnie spędzicie tam niejedno popołudnie. Uliczka jest też miejscem, gdzie można kupić unikalne i jedyne w swoi rodzaju ubrania, pamiątki i ceramikę, i jest szansa, że nie znajdziecie podobnych wyrobów nigdzie indziej, nawet na AliExpress.

 

Miejscem, które chyba każdy wskaże jako symbol Wuhan (oprócz tych związanych z kuchnią) to Wieża Żółtego Żurawia (Yellow Crane Tower) – taoistyczna budowla, która według danych historycznych ulegała zniszczeniu 12 razy. Wieża znajduje się na Wzgórzu Węża, zdaje się na końcu pierwszego mostu na rzece Yangcy. 

Ten most, chociaż może to dziwnie zabrzmieć, jest również ważnym miejscem turystycznym dla miasta. Jest on największy z 8 mostów w mieście. Na górze przejeżdżają samochody, a na dole pociągi towarowe. Ludzie mówią, że jeśli zakochana para przejdzie razem całą długość mostu, to będą ze sobą na zawsze, tak więc możecie spróbować, tylko ostrzegam, ten most ma ponad 1600 metrów. 
 
 
Dlatego zanim podejmiecie to wyzwanie, warto zaopatrzyć żołądki w coś pysznego, a najlepszym miejscem na skosztowanie lokalnych przysmaków jest Hubu Lane, sieć uliczek u podnóża Wieży Żółtego Żurawia. Oprócz najbardziej popularnego suchego makaronu w sosie orzechowo-sojowym (hot dry noodles) czy chińskiej pizzy z ryżu i tofu, znajdziecie tam wiele dań z innych regionów Chin. Od owoców morza po żaby na patyku, smażone banany, ślimaki, czarne i śmierdzące tofu (poczujecie zanim zobaczycie), mięsa z grilla, wszelkiego rodzaju wrapy i pierożki.

 
 
 
  

 
 
 
 

Jeżeli po degustacji wszystkiego, co wpadnie wam w oko jednak nie będzie wam się chciało przemierzać całej długości mostu, to doskonale to zrozumiem i polecam krótki, leniwy spacerek nad brzegiem rzeki, gdzie można podziwiać panoramę dzielnicy Hankou na przeciwległym brzegu, popatrzeć na przepływające statki i może nawet zaczekać na zmrok, kiedy ten okazały most zostaje podświetlony kolorowymi reflektorami -  widok wart zapamiętania (brak spojlerów na zdjęciach, więc musicie to zobaczyć na własne oczy).
 
 

Dla wielbicieli historii, Muzeum Hubei oferuje kolekcję ponad 200 000 artefaktów o znacznej wartości archeologicznej. Najbardziej znanym i robiącym wrażenie eksponatem jest kolekcja starożytnych dzwonów odlanych z brązu. Wejście i zwiedzanie muzeum jest darmowe (przynajmniej w weekendy) i czasami przy okazji organizacji wystaw tymczasowych, organizowane są różnego rodzaju wydarzenia dla całych rodzin. Koleżance udało się dostać piękny tatuaż z henny, szkoda że czarnej, bo wiecie, czarny tatuaż na czarnym kreciku to nie wygląda dobrze, a w zasadzie to wcale nie wygląda. 
 
 
 
Muzeum Hubei znajduje się w pobliżu miejsca równie chętnie odwiedzanego przez mieszkańców Wuhan w weekendy – Jeziora Wschodniego (East Lake). Jest to chyba największe (albo drugie w Chinach pod względem wielkości) jezioro zamknięte w obszarze miejskim. Sam obszar zajęty przez wodę to 33km2. Całość podzielona jest na 4 części, więc jeśli umawiacie się z kimś przy East Lake, to dobrze dograjcie koordynaty żeby nie drążyć długich podwodnych tuneli. Albo płacić za przewiezienie łódką. Na jeziorze znajduje się wysepka, gdzie zwykle skrzykują się grupki ludzi (kilka rodzin, studenci, etc.) i spędzają tam większą część dnia na zabawach na świeżym powietrzu (ping-pong, badminton, ścianka wspinaczkowa, kareoke, place zabaw, no i oczywiście chiński mahjong. Na wyspie jest sprzęt do wszystkiego, włącznie z miejscami na zorganizowanie rodzinnego grilla. Dla nieco bardziej aktywnych polecam spacer na górę Moshan, gdzie wchodzi się po schodach a nie wspina, a na samej górze powita nas pomnik jednej z postaci z książki Opowieści o Trzech Królestwach. Jezioro jest tak rozległe, że nawet jeśli nie macie ochoty na gwar i towarzystwo, to zawsze znajdzie się jakieś ustronne miejsce z ławeczką, na której można poczytać książkę w zaciszu drzew.

 
 
 
 
 
 
 
 

W Wuhan jest o wiele więcej jezior z przyjemnymi parkami, wysepkami i pagodami, więc w zasadzie każdy weekend można uznać za zajęty zwiedzaniem tych miejsc.
 
 
 Wuhan to miasto, które się wiecznie rozwija. Ze starych budynków powstają nowe przestrzenie, czasami o nieco futurystycznych kształtach. Dlatego nie zdziwcie się, jak będą rozwalać całą ulicę z niezbyt wystawnymi budynkami żeby po niespełna roku wybudować coś mega nowoczesnego, jak na przykład Han Street. 
 
 
Ta komercyjna uliczka przyciąga ludzi niemal każdego dnia o każdej porze. Na co? Na shopping, dobre jedzenie i rozrywkę w postaci kina, muzeum figur woskowych, barów i dyskotek. Na końcu ulicy znajduje się scena słynnego na całe Chiny przedstawienia Han Show – połączenie teatru, opery, akrobatyki i nieprzeciętnej scenografii. Jest to coś, na co warto zbankrutować przynajmniej raz w życiu.  
 
 
 
 
 

 
 
 
 
 
Kolejnym miejscem, które zdaje się być miastem w mieście jest okolica biznesowa zwana Optics Valley, gdzie również życie toczy się 24/h 7 dni w tygodniu. Siedziba firm i banków z bardzo upierdliwym rondem i wiecznie zatłoczonymi estakadami, miejsce, gdzie tunele przechodzą z jednego centrum handlowego do drugiego oraz miejsce, gdzie w przeciągu niespełna pół godziny można przejść przez kilka krajów, gdyż znajdują się tam ulice o motywach niemieckich, hiszpańskich i włoskich (raczej nie można się pomylić), a na końcu jest imitacja stacji kolejowej i wielkich rozmiarów t-rex. Ostrzeżenie dla podróżujących – w weekendy, a w zasadzie od piątkowego popołudnia, ilość ludzi szturmujących stację metra w tym rejonie powoduje co najmniej półgodzinne kolejki. 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 Jednym z bardziej osobliwych miejsc jest świątynia Batong, która znajduje się przy dość ruchliwej ulicy i w zasadzie stanowi oazę w środku miejskiego zgiełku. Na wzgórzu wznosi się widoczna z daleka stupa, którą można zwiedzić od środka i podziwiać miasto z samej góry. Ale żeby się tam dostać to trzeba pokonać naprawdę strome i wąskie schody w bardzo ciasnej przestrzeni.  
 
 
 
 


Obecnie w Wuhan, brzegi rzeki Yangtze po obu stronach zajmują ciągnące się kilometrami promenady ze skwerkami, ławkami i bieżniami. Jednak jeszcze kilka lat temu taka promenada znajdowała się w drugiej dzielnicy, tej bardziej nowoczesnej i biznesowej – Hankou. Dość charakterystycznym budynkiem po tej stronie rzeki jest hotel z kulką na dachu. W parku Hankou odbywa się też wiele koncertów na powietrzu oraz znajduje się tam znana dzielnica barowa, gdzie każdy znajdzie coś na swoje gusta, nawet te najbardziej osobliwe. 
 
 
 
 
 
 
 
 
Jeżeli najdzie was na shopping, to na ulicy Jianghan Road możecie kupić tyle, ile nawet kolonia krecików w łapkach nie udźwignie. No i nie zapominajmy o ulicznych sprzedawcach łakoci. 
 
 
 
Stamtąd również odpływają promy na drugą stronę rzeki, więc jeśli nie lubicie autobusów to polecam ten środek transportu w cenie biletu autobusowego. 
 
Wuhan Tiandi słynie z zagranicznych i najdroższych restauracji w mieście. Jest to dość kameralne miejsce ze stylowymi butikami i barami, świetne na spotkania biznesowe, jeżeli macie głębokie kieszenie. Ale tak szczerze to te „zagraniczne restauracje” wcale nie są takie znowu zagraniczne i jeżeli liczycie na oryginalną kuchnię niemiecką lub hiszpańską to pamiętajcie: z tofu sera żółtego nie zrobisz. Jednak za przykładem dzieci, zawsze można pobawić się w wodzie za darmo. 
 
 

Ostatnią dzielnicą jest Hanyang, gdzie niestety nie spędzałem wiele czasu gdyż wówczas jeszcze niezbyt wiele tam się działo z wyjątkiem dobrej meksykańskiej knajpki niedaleko brzegu rzeki z dość charakterystycznym stateczkiem (który nie pływa po wodzie, to tylko dekoracja). Zdjęcia nocne, bo nocą wyszedłem z knajpki po dość sutym obiedzie i powiem wam, że na całe szczęście burito to chyba wszędzie smakuje jak burito. 
Hanyang też ma wiele uroczych jeziorek. To szczególnie zapadło mi w pamięci ze względu na wędkarzy. Kiedy zobaczyłem ich ogromne wędki i niezbyt wielkie wiaderka obok, zacząłem się bardzo zastanawiać cóż takiego w tym jeziorze pływa. Ku mojemu zaskoczeniu, odpowiedź była, że nic, pozorne wędkowanie to sposób spędzania wolnego czasu na świeżym powietrzu.
 

 
 
 Inną popularną rozrywką w Wuhan (jak i w całych Chinach) jest wieczorny taniec. Przyznam, że za każdym razem jest to spektakularne widowisko, szczególnie na skwerkach dookoła centrów handlowych, gdzie czasami można oglądać nawet pięć różnych grup tancerzy, z czego każda ma osobny układ taneczny, muzykę i styl. 
Jednym z bardziej atrakcyjnych miejsc w Wuhan, a raczej na jego obrzeżach (bardzo dalekich obrzeżach – podróż autobusem z centrum zajmuje chyba z 3 godziny) jest Jezioro Mulan. Zwiedzanie jeziora zaczyna się (tu niespodzianka) od wejścia na górę. Jeżeli nie przygotujecie się zawczasu i nie weźmiecie ze sobą wody, to zawsze można kupić zielonego ogórka, które oferują sprzedawcy na ścieżce. Cena dość wygórowana, ale jak sobie pomyślicie, że oni musieli te ogóry wnosić tam na plecach, a wam się naprawdę chce pić, to i tak wyskoczycie z kasy. Na szczycie wzgórza obowiązkowo trzeba sobie strzelić fotkę przy wodospadzie, bo dokoła widoki niestety nie są wspinaczki warte, za to samo jezioro już tak.


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Innym miejscem, w które szczerze polecam się wybrać i to całą rodziną, jest Wuhan Garden Expo czyli aranżacje ogrodowe według stylów z różnych regionów Chin i całego świata. Jest to rozrywka nie tylko dla amatorów botaniki czy architektury, ponieważ dzieci (i te dzieci na uniwersytetach też) mają tam mnóstwo pola do popisu, w tym wspinanie się na największego kucyka.
Zwiedzanie zajmuje niemal cały dzień, kolejki do toalety są spektakularnie długie (dlatego nie trzymajcie swoich potrzeb na ostatnią chwilę) a wieczorem sceneria wygląda równie imponująco. Jeżeli planujecie zwiedzanie, wartko kupić bilety przez  internet, gdyż jak już wspominałem, kolejki są imponująco długie.

 
 
 
 
 
 

 
 
Obecnie Wuhan i jego mieszkańcy nie mają najłatwiej, ale kiedy tylko to minie, serdecznie zachęcam do odwiedzenia miejsca, które przez wiele lat było moim kopcem.

Informacje praktyczne:
Wuhan ma bardzo rozbudowaną sieć metra, tu znajdziecie mapę

Wiele ciekawych i aktualnych wydarzeń kulturalnych, pomysły na wypady za miasto i wiele więcej na stronie i aplikacji WuhanSocial
Jedną z cyklicznych imprez odbywającą się tutaj jest Wuhan Open - czyli turniej tenisowy.
 
 
 

W razie pytań – napisz do mnie!