Translate

środa, 25 kwietnia 2018

Halong Bay i wyspa Cat Ba

Pamiętacie, że pogoda w Hanoi była do tunelu? Ja też. Ale nie mogłem przepuścić rejsu na Halong Bay, czyli Zatoce Lądującego Smoka. Jeszcze przed przylotem do Wietnamu oglądałem jej zdjęcia w internecie i wiedziałem, że po prostu muszę tam być! Tylko że to jeszcze bardziej na północ i pewniej jeszcze zimniej bo od morza ciągnie...
Na szczęście zaraz po zejściu ze statku zza chmur wyjrzało słońce! Tak się ucieszyłem, że od razu pobiegłem na plażę, podobno są tam 3 bardzo piękne piaszczyste plaże, ale miałem pecha. Dwie z nich były zamknięte z powodu budowy hoteli, a jak tylko dokopałem się to tej trzeciej, to zaraz mnie wygonili bo znalazłem się pośrodku placu budowy i to takiej konkretnej kreciej roboty. Ale udało mi się pstryknąć jedno zdjęcie!

No nic, zawsze pozostał mi spacer po wybrzeżu i wzgórze, znane jako Cannon Fort. Oprócz tego, ze znajdują się tam stare bunkry, miejsce załadunku dział wraz z manekinami ludzkich rozmiarów i lądowisko helikopterów (wszystko pozostałości po Japończykach z czasów II wojny światowej) to jest to magiczne miejsce, z którego można podziwiać zachód słońca nad całą szerokością zatoki. No dobra, trochę mi się zrobiło nieciekawie jak biegnąc wesoło przez tunel wylazłem na tyły tych facetów:

 

Zachodu słońca nie było jakoś za to wiało całkiem zdrowo i musiałem się schować w chuście Kat, żeby mnie nie zwiało.
 
Kolejnego dnia miałem w planie rejs po zatoce i cały czas marzyłem o tym, żeby zamiast krecikiem, być foką i nie czuć zimnego wiatru. Jak tylko wypłynęliśmy na morze to co rusz ukazywały mi się przepiękne wapienne słupy o przeróżnych kształtach porośnięte zieloną roślinnością. Zatoka składa się z około 1900 wysepek rozsianych po morzu. Gdzieniegdzie w skupiskach widać unoszące farmy rybne, które można łatwo poznać - jest to mały domek na wodzie otoczony zielonymi sieciami wędkarskimi.
 
 
 
 
 
Odwiedziłem również Wyspę Małp, gdzie przebiegłe stworzonka co krok nagabywały turystów o jedzenie. Zdobyłem również dość stromy szczyt wyspy, gdzie wszyscy po kolei robili sobie zdjęcia, zachwyceni widokami dookoła. I tam niespodzianka! Spotkałem Mathilde - podróżniczkę z Francji, którą poznałem poprzedniego wieczora i powiem wam, to się nazywa spotkanie na szczycie!
Podobno Halong Bay służyła jako prototyp scenerii filmu King Kong, a ja cały cas się zastanawiałem, jak to było z tym lądowaniem smoka (tak nazywa się zatoka), bo smoki to chyba były o wiele większe od krecików, no i nie wiem za bardzo gdzie by taki smok miał wylądować żeby się nie posiniaczył o te wystające skały...

 
 
 


Dalej jeszcze miałem w planach kajaki i nawet wpłynąłem do jaskini! No wiecie, ja lubię takie tunelowe klimaty! Po drodze zdziwiłem się niemało, kiedy to zobaczyłem, ze ludzie skaczą zza przycumowanych łodzi do wody! Oni chyba mają coś z foki, albo raczej James’a Bonda, bo tam również kręcili kilka scen tego filmu.

Ogólnie wyspa Cat Ba jest bardzo dobrym miejsce na odpoczynek od miast. Życie toczy się tam jakby wolniej i jeśli nie przeszkadza wam zapach ryb dolatujący waszego nosa co jakiś czas, to warto tam posiedzieć kilka dni i się zrelaksować wśród przyrody, tylko wcześniej upewnicie się, ze temperatura wody wam odpowiada i plaże są dostępne!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz