Translate

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Wspomnienie wiosennych wędrówek: Sanok

 Ostatnio podsłuchałem rozmowę mojej dwunożnej z koleżanką z pracy... Nie wiem jak te baby to potrafią, ale one w ciągu 15 minut rozmowy przeszły od oceny z zadania domowego aż po omówienie wszystkich szlaków w Bieszczadach. Po drodze jednak omówiły wszystkie zalety Sanoka. I tak w związku z tą dziwną, wielotematyczną rozmową, przypomniał mi się czas, kiedy to zwiedziłem owe miasto... 
Najbardziej znaną postacią związaną z Sanokiem jest Zdzisław Beksiński. Malarz, rzeźbiarz, architekt. Szczerze powiedziawszy obrazy, które tworzył są dość specyficzne, ale można znaleźć w nich "to coś". Poniżej jeden z tych, które zrobiły na nas wrażenie. 
Wprawdzie jest dość mroczny, ale płomienie są tak realistycznie przedstawione, z wielką dbałością o detale, że aż nas zamurowało.  
Wystawę tą podziwiać można w Muzeum Historycznym w Sanoku, które mieści się na terenie Zamku Królewskiego. Zresztą nie tylko dzieła Beksińskiego można tam podziwiać. Przyznam szczerze, że trochę zbyt mało czasu przeznaczyliśmy na muzeum i tylko je "liznęliśmy". Warto jednak podkreślić, że głównym naszym celem nie była tam twórczość Beksińskiego, a ogromny, największy w europie zbiór ikon. To specyficzny rodzaj sztuki sakralnej, ale bardzo silnie związany z historią regionu. Na Podkarpaciu, ze względu na wydarzenia historyczne, był czas, gdy region ten stał się obszarem współżycia chrześcijan z obrządku wschodniego i zachodniego. W muzeum można odnaleźć ponad 700 eksponatów ikon. Cóż. Nasza miłość do Bieszczadów i ich pękatych, drewnianych cerkiewek ma tu ogromne znaczenie. Ikony nas przyciągnęły. 
Zamek z zewnątrz nie prezentuje się wybitnie wytwornie. Jest raczej skromny, choć zadbany. Za to z punktu widokowego, można zobaczyć San, od którego miasto ma swoją nazwę. 
Zamek ten znajduje się w pobliżu rynku. Na nim można zobaczyć pomnik Beksińskiego, ale sam jest dość urokliwy.
A tu widok na miasto z okolic rynku.
Podczas rozmowy, o której Wam wspomniałem na początku posta, najdłuższa część tej rozmowy dotyczyła ochów i achów i innych zachwytów nad kolejnym miejscem, o którym chcę Wam napisać. Skansen w Sanoku. Bardzo duży i bardzo piękny. Znajdują się tu budynki Łemków, Bojków i innych grup etnicznych. Bardzo pozytywne wrażenie robi Galicyjski Rynek. Zobaczcie sami: 
Jak widać, skansen jest naprawdę duży i piękny. Fakt, trzeba lubić takie miejsca. ja lubię bardzo. Jest w nich klimat, jedyny i niepowtarzalny. 
Poza tym w znajdującej się na terenie skansenu gospodzie można zjeść takie przysmaki: Tu hryczanyki i pierogi :)  
 Zwiedzanie Sanoka zakończyliśmy późnym wieczorem. Tego dnia trwały obchody Festiwalu Kultury Karpat. Z tej okazji można było posłuchać karpackich zespołów, ale także zobaczyć Karpacką Watrę.
I tak zakończyliśmy dzień nad Sanem... Ech, w te niezbyt atrakcyjne zimowe dni znów zamarzyła mi się wiosna...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz