Translate

wtorek, 18 maja 2021

Skrzyczne - KGP

Tak wiem, zaniedbaliśmy bloga... Pomału w głowie snuje się pomysł na nadrobienie zaległości bo mimo pandemii coś tam swoje cztery litery ruszamy tu i ówdzie. Głównie w temacie Korony Gór Polski i innych górskich przygód. Ale o tym innym razem. Dziś Skrzyczne. Najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego, zdobyty we wrześniu ubiegłego roku! A zdobyty nie bez obaw, ale o tym za chwilę.

Więc... Ruszyliśmy w szóstkę! Dwa kreciki, dwie dwunożne, jeden dwunożny i Łaps. Była to pierwsza wspólna górska wyprawa od dłuższego czasu, ponieważ jedna z dwunożnych jak ta kózka - skakała i stała się tymczasowo jednonożna... A w zasadzie trzynożna - licząc dwie kule... Na szczęście wszystko już wróciło do normy. Wybraliśmy trasę ze Szczyrku: 

 
 
Wybraliśmy tą trasę na wszelki wypadek, ponieważ mieliśmy obawy czy nasza na powrót dwunożna nie będzie mieć problemów z nogą. A tu w razie problemów jest kolejka i można podjechać lub zjechać w razie trudności.W końcu to pierwsza górska wyprawa od kontuzji. Na szczęście noga nie robiła problemów i udało się wejść na szczyt o własnych siłach, co zresztą było dla nas ważne, bo do KGP trzeba zdobyć szczyt na własnych nogach! Ale jakby nie patrzeć - przezorny zawsze ubezpieczony. 

No ale zacznijmy od początku. Zaparkowaliśmy na parkingu w pobliżu sklepu Delikatesy Centrum - z uwagi na bliskość szlaku. Niemal od razu ruszyliśmy niebieskim szlakiem pod górę. Początkowo szlak wiedzie nas niemal wzdłuż linii kolejki linowej, choć jakby nieco obok niej. Oczywiście da się iść pod samą linią kolejki, ale moim zdaniem w bardzo ciepły dzień lepiej iść wyznaczonym szlakiem, który zapewnia choć trochę cienia.

Poza tym przy szlaku zawsze jakieś ciekawostki przyrodnicze się znajdą. Jak ciekawe drzewa czy kwiaty a nawet jakieś dziwne zasiadające w krzaczorach zwierzaki!

No, ładne kwiatki :)

Po około godzinie szlak przecina drogę kolejki liniowej i stoku narciarskiego i odbija odrobinę w lewo, by zatoczyć mały łuk. Widzieliśmy też śmiałków, którzy drapali się nie szczyt stokiem narciarskim. My jednak poszłyśmy "legalnie" - szlakiem. Nadal zachęciła nas perspektywa odrobiny cienia. Przecinając jednak stok narciarski bardzo ładnie widać całą kolejkę. Udało nam się też podpatrzeć w jaki sposób rowerzyści wwożą na szczyt swoje rowery.

A idąc dalej, w jednym z miejsc rozpościera się widok na Jezioro Żywieckie! 
Stąd już naprawdę niewiele zostało nam do szczytu! 
 No więc idziemy!A na górze czekają nas takie widoki!
Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcia przy tabliczce i pieczątki do książeczki!
Jedno pandemiczne :)
I jedno normalne :) 
Po krótkim odpoczynku wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy na pyszny obiadek!

Praktyczne informacje:
- duży parking dostępny w pobliżu sklepu Delikatesy Centrum - trzeba skręcić tuż przed sklepem,
- kolejka linowa na Skrzyczne jest dwuetapowa i jeżeli ktoś chce wjechać i zjechać to taniej jest kupić od razu bilet na całość, ale da się też na poszczególne etapy,
- na szczycie jest schronisko - można coś zjeść lub się napić - jednak nas odstraszyła długaśna kolejka. 
- pieczątka KGP dostępna w schronisku 
- szczyt Skrzycznego jest nieco wyżej niż schronisko :)