Translate

wtorek, 11 grudnia 2018

Kowno

Ostatnim miejscem, do którego zawitałem na Litwie było Kowno.Najpierw powitał nas tuż obok parkingu ciekawy mural. Nie mogłem się oprzeć :) Pierwszym miejscem, w które trafiliśmy były ruiny XIV-wiecznego zamku w Kownie. Z pierwotnego zamku zachowały się fragmenty murów i fosy, basteja oraz dwie baszty. Został on odrestaurowany w XX wieku.
 
 
 Niedaleko zamku znajduje się Kościół świętego Jerzego.
Obok znajduje się dom pielgrzyma - niezbyt zadbany moim skromnym zdaniem. Niemal po drugiej stronie ulicy jednak możemy zobaczyć już dużo bardziej zadbany budynek - seminarium duchownego w Kownie.
W ogóle na Litwie często to widziałem - obok siebie zadbane i zniszczone budynki. Wiem, że nie tylko tam tak jest, ale mocno rzuciło mi się to w oczy. Ale rzuciła mi się też w oczy sztuka uliczna. Takie oto dziwadła można oglądać na rynku.
 
 
Na rynku znajduje się bardzo ładny ratusz, ale również możemy tu znaleźć kolejne miejsca związane z Adamem Mickiewiczem. Na jednym z budynków przy Placu Ratuszowym znajdziemy tablicę upamiętniającą czas, gdy Mickiewicz uczył w kowneńskiej szkole.  Po lewej tabliczki znajduje się wąska uliczka - T. Daugirdo. Warto przejść nią i na końcu spojrzeć za siebie i z tej perspektywy zobaczyć ratusz. Bardzo mi się ta perspektywa spodobała. 

 
 
 
Na drugim końcu tej uliczki możemy znaleźć Niemen. A kto nie lubi spacerów nad wodą?
 
 W pobliżu rzeki stoi również piękny gotycki Kościół Wniebowzięcia NMP.
 
 
Z niego z kolei mamy przysłowiowy rzut beretem do Domu Perkuna - kupieckiej kamienicy zbudowanej na początku XVI w.
Idąc dalej znów znaleźliśmy się na placu ratuszowym. Zrobiliśmy kilka zdjęć i odpoczęliśmy w cieniu drzew.
Później wybraliśmy się w pobliże Katedry. Zwiedziliśmy także jej wnętrze, a potem udaliśmy się na spacer ulicą Wileńską, gdzie po krótkiej chwili odpoczynku udaliśmy się w drogę powrotną do Polski.

Kowno jest dużo mniejsze od Wilna - wszystko jest tam blisko siebie, dlatego takie pobieżne zwiedzenie go nie zajmuje wiele czasu. My ograniczyliśmy się do spacerów jego ulicami. Na terenie Kowna znajduje się kilka muzeum. Ostatnio przeczytałem, że jest tam muzeum... diabłów. Ot taka ciekawostka sztuki ludowej. Poza tym jest piękny kościół garnizonowy, do którego z powodu braku czasu nie udało nam się dotrzeć. 

To już ostatni wpis o naszej majówce na Litwie. To były miłe dni, choć muszę przyznać, że długa jazda autokarem z Polski była dość męcząca. Kilka miejsc było dla mnie zaskoczeniem. Największe wrażenie zrobiły na mnie Zamek w Trokach, a w Wilnie największymi niespodziankami były Cerkiew św. Ducha i Kościół św. Piotra i Pawła.  Ostra Brama nie zrobiła efektu wow pod względem jej wyglądu. Tam można było z kolei poczuć niezwykłą atmosferę. Podobnie na cmentarzu na Rossie. 
W drodze powrotnej do Polski zatrzymaliśmy się też na zakupach, gdzie każdy mógł kupić pamiątki spożywcze lub w formie lokalnego alkoholu - ja zabrałem pudełeczko z małymi, degustacyjnymi buteleczkami miodu pitnego i słynne litewski kibiny. Zdjęcia pierwszego nie posiadam. Drugie prezentuje się następująco :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz