Translate

wtorek, 31 stycznia 2017

Z wizytą u Królowej

Hej, długo milczałem, ale nie dlatego, że nie miałem o czym pisać, Po prostu trochę tego czasu spędzałem w podróżach. Sylwester spędzałem w okolicach Beskidu Niskiego, ale to był wyjazd bardziej towarzyski niż krajoznawczy, więc nie będę go opisywać. Jedyne czym mogę się pochwalić w wziązku z tym wyjazdem to całe nogi dwunożnej po narciarskim debiucie. Za to w styczniu czekała mnie nie lada gratka... Anglia! W Anglii też nie tylko zwiedzaliśmy, ale spędziliśmy czas z przyjaciółką dwunożnej ze szkolnych lat. Dzięki jej zabawie w przewodnika zobaczyliśmy wiele wspaniałych miejsc. 
Przede wszystkim Londyn! 
To nie było wprawdzie pierwsze miejsce, które zobaczyliśmy, ale jedno z bardziej wyczekiwanych. Londyn marzył się nam od jakiegoś czasu i udało się to marzenie spełnić. W zasadzie byliśmy w najbardziej charakterystycznych punktach Londynu. To nie jest miasto,, które da się zwiedzić w kilka godzin. Co nie zmienia faktu, że Big Ben zaliczony i kilka słynnych miejsc również! Na pewno trzeba tu wrócić. Muzeum historii naturalnej i London Eye czeka. Niestety Lonyńskie oczko było w tym czasie nieczynne z powodu prac konserwatorskich. Nadrobimy! 
Najpierw udaliśmy się pod pałac Buckingham. Zastanawialiśmy się czemu jest tam tyle ludzi i barierek. Czyżby Królowa gdzieś się wybierała? Nie! To tylko zmmiana warty! 
Zobaczcie jak oni śmiesznie chodzą :) 
Ponieważ tłum ludzi nie pozwałam nam na fajną sesję pod pałacem postanowiliśmy wrocić tu później. Poszliśmy więc szukać Dużego Bena :) 
Big Ben robi wrażenie. Może nie tyle sam zegar, ale cały Pałac Westminsterski . Jest przepiękny. Mój krecie móżdżek nie potrafi pojąć jak ludzie to zrobili, te wieżyczki, ornamenty. Niesamowite! 
Budki telefoniczne oczywiście na każdym kroku! Ciekawe czy ktoś z nich korzysta inaczej niż na pamiątkowe zdjęcie z Londynu. 
 No i London Eye
Tak oto spacerowaliśmy miedzy słynnymi miejscami Londynu.
Potem wróciliśmy pod pałac. Szliśmy przez park św. Jakuba, który też bardzo się nam spodobał, ale chyba dzieciom najbardziej. Chociaż w sumie wiewórki podobały się wszystkim! 
Po tym miłym spacerze wróciliśmy pod pałac. Już nie był aż tk zatłoczony jak wcześniej więc udało się nam porobić kilka zdjęć. 
 Czas na wygłupy też się znalazł :) 
No i oczywiście ja! 
Potem przyszedł czas na wycieczkę do Tower Bridge! Mieści się on bowiem około 10 km od Big Bena. No więc pojechaliśmy! 
Zanin jednak sam most zobaczcie jak wygląda centrum biznesowe Lonynu! Nam najbardziej spodobała się wieża 30 St Mary Axe. Nie najwyższa a nich, ale z pewnością dla nas najciekawsza. - To ta przypominająca kształtem nabój. A bliżej oczywiście Tamiza! 
A tu cała wycieczkowa ekipa! 
Przy okazji udało się nam zobaczyć interesująceg budynki The Circle z koniem środku drogi. 
A to jeden z najwyższych budynkówh w Europie! - The Shard. Na górze znajduje się taras widokowy, jednak cena nieco nas odtraszyła. 
Poza tym nad Londynem stale latają samoloty. Nic dziwnego, skoro wokół miasta są aż cztery lotniska. Jednak to zadziwia, bo tu gdzie mmieszkam rzadko widuje się tak nisko latające samoloty. W dotatku z taką częstotliwością. 
Wracaliśmy dość późno jak widać po światełkach na Albert Brigde i ostatnimi kolorami zachodzącego słońca. Jednak I tak cały dzień nie wytarczył by zobaczyć wszystko co oferuje Londyn. Co to oznacza? Trzeba wrócić! 
O innych miejscach naszej angielskiej przygody innym razem!

2 komentarze:

  1. A my do Londynu jeszcze nie dotarliśmy, chociaż mieszkamy w Anglii już 6 lat :). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo bardzo często jak mamy dokądś blisko to nie jest nam po drodze. Ogólnie Londyn polecamy :) Nawet czujemy niedosyt :)

      Usuń